sobota, 14 września 2013

Z nadejściem jesieni, rozpoczął się i rok szkolny- wywiadówki odbębnione, poranki wróciły do normalnego trybu i powinnam wrócić do swoich robótek...No tak powinnam, ale pomimo tego, że więcej czasu odpoczywam i coś tam dłubię to wciąż nie ma czym się chwalić. A to mi coś nie wyszło jak chciałam, a to znowu brakuje mi wykończenia, a to znowu fot nie chce się zrobić przy tym świetle...No i tak mija ten czas, a na blogu pajęczyny trzeba będzie wymiatać...Mówię Wam, stan odmienny robi dziwne rzeczy z człowiekiem
Pamiętam, że jeszcze w czerwcu obiecałam pokazać wykończoną i trochę też wymęczoną serwetkę wg Renulka. Serweta już od dawna leży na stole- bądź na szafce gdzie jest bezpiecznie oddalona od pewnych lepkich łapek...Czas na odsłonę




 Oprócz tej, dość sporej pracy, powstała jeszcze mniejsza. Wzór pochodzi z gazetki ,,moje robótki"

I miałam nietypową prośbę od koleżanki Drugiej- przyniosła mi w garści rozsypane koraliki żeby coś z tego zrobić. Dołożyłam troszkę drobiazgu od siebie i już- wyglądała tak

 No i w końcu, w końcu! Bo zabierałam się za to od kiedy Kama na swoim blogu pochwaliła ten przepis. Proste, szybkie, a przekąska dla łasuchów na zawołanie. Tym bardziej, że ostatnie jabłuszka jeszcze możemy wykorzystać. Tak wyglądały moje Lwie Paszcze

 A teraz już zmykam- kocyk i herbatka oraz zalegające lekturki
Zdrówka Wam życzę bo u mnie niestety sezon wirusowy rozpoczęła Malizna