piątek, 25 kwietnia 2014

Frywolitkowa bransoleta

Nie po drodze mi z nią było ale Najstarsza prosiła i prosiła więc w końcu usiadłam i wydumałam. Teraz zrobiłabym ją inaczej, ale najważniejsze, że nosi się z radością


czwartek, 17 kwietnia 2014

Smaczek Świateczny dla wszystkich zabieganych

Pozwalam sobie przekazać to, co znalazłam u Gaji i od razu czuję się spokojniejsza, czego i Wam Kochani życzę

9 przykazań przed Świętami Wielkanocnymi

Autor nieznany

  1. Nie myję okien, ponieważ... kocham ptaki i nie chcę, żeby jakiś uderzył w czystą szybę i zrobił sobie krzywdę.
  2. Nie pastuję podłóg, ponieważ... boję się, że któryś z gości się pośliźnie i coś sobie złamie, a ja będę mieć wyrzuty sumienia. Do tego jeszcze mógłby mnie zaskarżyć.
  3. Koty z kurzu są całkiem w porządku, ponieważ.... dotrzymują mi towarzystwa. Ponadawałem im imiona, a one zgadzają się ze wszystkim, co mówię.
  4. Pajęczyny zostawiam w spokoju, ponieważ... wierzę, że każde stworzonko powinno mieć swój dom.
  5. Porządki wiosenne odpuszczam, ponieważ... lubię wszystkie pory roku jednakowo i nie chcę, żeby reszta była zazdrosna.
  6. Nie wyrywam chwastów w ogrodzie, ponieważ... nie będę się przecież wtrącać w boskie sprawy. Bóg to projektant doskonały.
  7. Nie chowam porozkładanych rzeczy, ponieważ... nikt ich potem nigdy w życiu nie znajdzie.
  8. Kiedy robię imprezę, nie szykuję niczego wykwintnego, ponieważ... nie chcę, żeby się goście stresowali, co mają mi podać, kiedy idę do nich z wizytą.
  9. Nie prasuję, ponieważ... wierzę etykietkom, na których napisano "nie wymaga prasowania".

środa, 16 kwietnia 2014

Słoneczny poranek

Dziś wstał piękny, słoneczny dzień, błagam, niech już tak zostanie! Stęskniona kolorów i słońca dziś szybciutko kawa, kolorowy wpis i lecimy cieszyć się pogodą i to wcale nie przy myciu okien
 Proszsz- moje kolorki

Kolorowe, dwustronne z różnych koralików- nie zawsze tych ,,rasowych"
Ta motylkowa przeleżała chyba pół roku zanim dorobiłam do niej końcówki i raczyłam obfocić. Zostaje ze mną.

I jeszcze takie z kryształkami.
 Haniu ja zupełnie nie wiem o co ci chodzi z tym puchnięciem. Ja tam nic takiego nie widzę :)
myibali trzeba mieć jakąś linię obrony, ale przyznaję że i mnie się ona podoba. Swojego czasu chciałam sobie zrobić plakat z takim napisem :D
Paulina L Wrzucam, wrzucam, aż chrobocze :D

niedziela, 13 kwietnia 2014

Wielkanocy nie będzie czyli o moich brakach

Oglądam namiętnie Wasze blogi. Oglądam i nie mogę się nadziwić jakie macie zadbane domki, zorganizowane ogrody, tarasy, wszystko takie zaplanowane i dopracowane...  I wpadam w zadumę dlaczego mi nie wychodzi? W domu to mam ciągle jak po przemarszu wrogich wojsk, a porządek tylko wtedy kiedy jestem w trakcie sprzątania. Odkurzacz stoi zwykle gdzieś w zasięgu, no bo ja zaraz poodkurzam tylko jeszcze kawę wypiję, stronę książki przeczytam, zbuduję zamek z klocków z Malizną itd itp. A potem zawsze mogę huknąć na starszaki, żeby coś ogarnęły bo w końcu też tu mieszkają. Muszę tu podkreślić, że taki stan rzeczy nie był taki od początku. Na początku tego chaosu byłam ja przyrośnięta do ściery. O tak- duet tak doskonały, że dzień kończyłam i zaczynałam od jej obściskiwania. A potem przyszedł czas opamiętania (boszsz, dlaczego tyle lat mi to zajęło?!). Czy mam przez to więcej czasu? Ależ skąd! Przecież jest tyle fajnych rzeczy do zrobienia przez cały dzień! A jak się ma w domu bandziory takie jak moje to kolorowych atrakcji nigdy nie brakuje
No i jeszcze jest ogród. Duży, z potencjałem, co do którego mam plany...I na tym się zwykle kończy. Nie mogę rozpracować gdzie sadzić jakie rośliny, jak je potem pielęgnować- o rany ileż ja roślin uśmierciłam przy pieleniu, albo ogarnianiu wczesną wiosną- zwyczajnie zapominam co gdzie jest. Warzywnik wydzierałam z wieloletniej murawy i gdy już osiągnął jaki taki wygląd cały ten teren został systematycznie zalewany i zamieszkany przez nornice- zgroza. Duża część starego ogrodu skrywa w sobie tajemnicze ruiny i żeby tam cokolwiek posadzić, trzeba się uzbroić w mocny kilof Więc w końcu przyjęłam rzeczy takimi jakimi są i po dłuuuugim czasie rozpaczy i złości dotarło do mnie, że świnia nie będzie śpiewać nawet jak się ją do opery zaprowadzi, wobec czego cieszę się na wpół dzikim ogrodem i całym dobrodziejstwem natury jakim mi rzuci, o!
Na osłodę mam jeszcze wasze blogi - czarujecie na nich, oj czarujecie kochani.
Tak po cichu należałoby jeszcze dodać, że jestem troszkę nie zorganizowana....No może bardziej niż troszkę. No i w tym roku to się nawet do świąt jeszcze nie zaczęłam przygotowywać. Przecież zdążę, prawda?
Haniu- nie ma tak lekko, Mały śpi TYLKO na powietrzu. W momencie powrotu do domu staje się rześki i skory do figli więc o czasie dla siebie mogę zapomnieć. No chyba, że wykorzystuję go na dworze
 Daisy- zarumieniłam się po koniuszki włosów, no. Gratuluję ponownego babciowania i ściskam mocno
Halinko- no wiem, że jeszcze zimno u was, wiem, ale życzę co by się w końcu wiosna i do was udała. Twoje krokusy zjadły sarny, a moje po pierwszym deszczu położyły się w trawie i nie mają ochoty się podnieść

środa, 9 kwietnia 2014

Znowu szarzyzna

Kapryśna wiosna, oj kapryśna w tym roku, a ta zmienność wywołuje u mnie nie najlepsze nastroje. No bo jak tu się cieszyć gdy poranek wstaje taki smutny
A jeszcze wczoraj było tak
I to chyba nie tylko mnie się nie podoba taki stan rzeczy bo Elfie dziecię zasmakowało w drzemkach na świeżym powietrzu i za skarby nie chce spać w domu. O, tak właśnie mam- noszenie, lulanie, śpiewanie i tak bez końca. Jak do tej pory przesypiał noce tak i to mu się znudziło. Wobec tego czas, który miałam na robótki skurczył się już zupełnie, żeby nie powiedzieć, że zniknął całkowicie- bo nawet jak już mały walnie kwadransem snu, to ja już nie mam siły na robótki, ot co!
Poza tym to wirusom się chyba u nas spodobało, chociaż sobie nie przypominam żebym je do siebie zapraszała. Ciągle zmagamy się z jakimiś infekcjami paskudnymi- jedno kończy, drugie coś rozbiera dla urozmaicenia.
Ale żeby nie zasnąć, padając ryjkiem na własne dziecię i zachować odrobinę optymizmu i zdrowego umysłu trzeba sobie jakoś radzić, a więc :
....czasem jest na tyle łaskawy, że nie zabiera mi nitek. Tylko efekt takiej pracy owocuje nie dokończonymi projektami (tzw ufioki) bo się po prostu w tych warunkach nie da wykończyć.
Wykończyłam post, a to już sukces.
To teraz ja muszę się postarać nie wykończyć.
Zatem wyczekujcie kolejnego posta, choć nie obiecuję, że będzie prędko.
Mam nadzieję, że Was nie wykończyłam ;)