środa, 25 lutego 2015

Podróż w przeszłość

Nadrobiłam w końcu zaległość, a mianowicie obejrzałam ,,Bogowie", na który czaiłam się od czasu jak tylko zobaczyłam trailer. Troszkę się obawiałam, ale ja zazwyczaj podchodze do filmów sceptycznie od czasu jak się przejechałam na kilku produkcjach, które miały mnie wbić w fotel, a ostatecznie sponiewierały mnie po dywanie. No więc wolę się dać miło zaskoczyć niż przez cały film zastanawiać się czy szmirę wyłączyć. A że ja z tych, którzy zawzięcie próbują wycisnąć seans jak cytrynę, zazwyczaj brnę do końca z nadzieją głupiego, że może chociaż puenta mnie zaskoczy. Jak już naprawdę muszę zrezygnować z danego filmu to jest to już kompletna kinowa porażka, której nijak się nie da obronić.
    Ale do rzeczy wracając. Oczywiście Kot wypada w roli świetnie. Patrząc na niego miałam wrażenie, że widzę gesty, mimikę i nawet zmarszczki na czole Religi. Dla mnie zagrane autentycznie, bez uczucia, że to bardziej  parodia niż granie. Chociaż, chociaż... Było kilka momentów kiedy miało się wrażenie, jakby Kot na siłę chciał pokazać ruch całego ciała, który nie był dla niego samego zbyt naturalny. Wiemy, że profesor miał dość charakterystyczną posturę i, że tak powiem ,,zgarbienie". I w filmie było kilka momentów, gdzie Kot wyglądał bardziej jak Quasimodo niż Religa. Ale to wszystko było tak sympatyczne, tak pełne zaangażowania, że wywołało u  mnie bardziej uśmiech niż zniesmaczenie. Poza tym małym szczegółem, reszta była perfekcyjna- dobroć i zrozumienie, mądrość i upór, współczucie dla innych, a także szalone poczucie chumoru- jak w scenie z ratowania pacjenta pod szpitalem, gdzie ratownik (wtedy to raczej pielęgniarz był ;) )pozwala Relidze na rozcięcie klatki piersiowej, a dopiero potem pyta ,,a kim pan jest?". Na co ubawiony Religa ,,a tak sobie przechodziłem". Genialne!
    Scenariusz przewidział wszystkie elementy, o których większość Polaków wie- o tym co zrobił docent, jak ciężko mu było dojść do celu, jak wyglądała władza, kontakty, jak on sam traktował pacjentów i współpracowników. Ta część była dla mnie znajoma, choć w ogóle nie nużąca. Tego powiedzieć nie mogę. Co mnie natomiast mocno zainteresowało? Sam fakt budowy kliniki. Nie wiedziałam, że to było tak karkołomne przedsięwzięcie. Właściwie to przypominało bardziej amerykański wątek o samozaparciu grupki ludzi pod świetnym przewodnictwem niż osadzony w tamtych realiach, reczywisty fakt.
    Film pokazał też sporo historii naszego kraju. Sporo elementów obudziło moje wspomnienia tamtych czasów. Paradoks rozmów z ,,władzą", wyposażenie szpitali jeszcze powojenne, na które człowiek patrzył i niemalże czuł zapach tego miejsca. Niezłej zabawy dostarczyła mi też szalona jazda doktora.... dużym fiatem! Ech, wtedy to dopiero był eksklusiv! No i karetki Nysy... No wzruszałam się momentami.
    No i papierosy! Ja wiem, że wtedy palili wszyscy i wszędzie, ale to mnie przeraziło.  W każdej scenie był papieros. Jakby można było reklamować ten nałóg w tv to na tym filmie ktoś mógł sobie zrobić mega reklamę. Poniższa scena mówi wszystko

Podsumowując- polecam. Polecam tym, którzy mają pojęcie o czym tam mowa, ale także i temu pokoleniu, które nie zdaje sobie sprawy z tego, że przeszczep serca to nie oczywistość. To zupełnie nowa metoda ratowania ludkiego życia, która w naszym kraju ma nazwisko swego twórcy.

wtorek, 17 lutego 2015

Kury, kurczaki i stworaki

Jak w tytule- wykluło mi się trochę drobiu i trochę ,,czegoś". Tak dla urozmaicenia