czwartek, 11 grudnia 2014

Około świątecznie

Jeszcze trochę dziergam ale już właściwie kręcimy się w klimacie świąt. Taki czas- tych waszych cudowności na blogach jest tyle, że wszystkie bym przygarnęła z radością.
U mnie jeszcze jeden komplecik dla Malizny.


Kolejny komin w czerni





No i ten wspomniany świąteczny element musi być- więc tradycyjnie popierniczyliśmy, a dziewczyny zbudowały chatkę. Teraz czas się brać za pierogi, które u nas idą w setki, więc pewnie jakiś czas mnie nie będzie


piątek, 21 listopada 2014

Nic nowego

Nic nowego bo dalej pruję i testuję. Póki co, wciąż czapkuję dzieciaki. Urzekła mnie nowa włóczka Himalaya Everyday Big- jest bardzo miła w dotyku i fajnie się nią pracuje. Mam jeszcze kilka pomysłów, ale muszę też kiedyś spać, a że nie mam czasu, żeby nie mieć czasu, więc... No nie mam pojęcia kiedy zostaną zrealizowane.
Pierwszy komplecik dla Średniej- czapka taka trochę ,,skarpetowa" na zamówienie. Niestety bez fotki na modelce bo jak wraca to już ciemno i foty nie bardzo wychodzą.


Kolejna to taka zwykła dla Młodego bo wiecznie czapy gubi



I trochę pokombinowana z pieskiem



Miała być bez nauszników ale Mały ją targał na główce i ściągał więc ostatecznie je dorobiłam. Tak na modelu leży




I na koniec jeszcze kapciochy dla księżniczki wiecznie bosej


Dziękuję, że jesteście. Zawsze z radością czytam Wasze przemiłe komentarze. Pozdrawiam Was serdecznie

wtorek, 4 listopada 2014

Poprawiona czapa

Wcześniej pokazywałam nieudaną próbę z czapką. Udało mi się zmienić projekt tak, że wygląda bardziej jak czapka, a nie przyłbica. Jest dobrze bo Maliźnie się spodobała. Do kompletu jeszcze dorobiłam otulaczyk i rękawiczki. Z tymi też miałam przeboje, ale są cieplutkie i wygodne. Mała chętnie je nosi bo poranki są już zimne.



Włóczka Dora i troszkę Elian Nicky, szydełko 3,5mm

czwartek, 30 października 2014

Buuu!

Najpierw Malizna przyjechała na dyni. 

Wcześniej dostaliśmy trochę mniejszą i za nią wzięła się ona


Zawzięcie wycinała i tadam:

Do tej dużej podchodziłam troszkę nieufnie bo nie wiedziałam za bardzo jak się do niej dobrać. No ale po komisyjnym rozpatrzeniu, jakoś poszło

Cięłam, cięłam....


...i została zaakceptowana przez Inspektora



Przez chwilę niektórzy chcieli sobie głowy zamienić


Ale nie pasowało więc zrobiliśmy lampion. Spory lampion. 


Zupa dyniowa już była, Pierworodna robi mufinki dyniowe. Szykujemy słodycze i stroje.
 Jutro straszymy
No to Buuu!

wtorek, 21 października 2014

Urok trwa

Urok nie przespanych nocy oczywiście. Małemu spodobało się budzenie Mamy i już. Dzisiaj jeszcze się gorączka przyplątała więc mam siłkę- podrzucanie 10 kg może zrobić dobrze moim bicepsom.
Trzeba jednak pokazać, że w tym szaleństwie coś powstaje, choć mozolnie.
Zima się zbliża, tfu, tfu... Istnieje możliwość nadejścia zimy więc postanowiłam poznać tajniki tworzenia czapeczek. O ludzie ile ja się naprułam! Powstał kapelusik dla mojej damy.



Nie chciało się zrobić jak chciałam- a to za mały, a to za ciasny, a ja jeszcze nie bardzo wiem gdzie sobie mogę wzór modyfikować więc cierpliwie próbowałam ku uciesze młodzieży. Teraz jak chcą się pośmiać to pytają ,,mamo, a zrobisz mi czapkę?" Takie te moje Szarańczaki dowcipne.
Jak widać na fotce, kapelutek jeszcze za duży, ale coś załapałam jak to technicznie wygląda. Robiłam Bravo Color, szydełkiem 3mm.
Dalej zamówienie dla Malizny, kolejna czapeczka. Trzymałam się sztywno wytycznych i pomimo, że gdzieś wyczytałam, że czapka robiona półsłupkami wychodzi dość sztywna to ja jak ten osiołek musiałam się zaprzeć. A, że ja do tego również dość ścisło szydełkuję to wyszła mi....hmm...Przyłbica? Normalnie nie da się nosić bo Mała wygląda jak ubogi giermek
Normalnie idzie do prucia, a ja próbuję inaczej. nie poddam się tak łatwo, o nie.


Jakby kto potrzebował przyłbicy to ja chętnie wydziergam

czwartek, 9 października 2014

W sklepiku Middia przy okazji innych niteczkowych zakupów, skusiłam się na taki sznureczek. Jest to C-Lon Fine 0,4mm w kolorze beżu.
Fotka pochodzi ze strony sklepu, który swoją drogą bardzo lubię, choć nie robię tam zakupów tak często jak bym chciała
Jako, że czas już na wiązanie śnieżynek, chciałam wypróbować ów produkt. Pod  względem wytrzymałości jestem bardzo zadowolona- wiadomo, że ścisk w łapkach mam to i nici lekko zrywam. A tu miłe zaskoczenie, bo sznureczek jest mega wytrzymały. Poza tym fajnie się wiąże, jest śliski ale nie na tyle, żeby nam jakoś szczególnie uciekał. Bardzo tez podoba mi się kolor który wybrałam. Szybko przybywa pracy bo jest dość gruby, więc na pewno nadaje się na ozdoby, ewentualnie na bransoletki. Jak na biżuterię dla mnie byłby zbyt gruby, mięsisty, Ale oczywiście to rzecz gustu. Jedynym minusem był dla mnie problem ze ściąganiem kółeczek- było to dla mnie bardzo trudne



Na zdjęciu dobrze widać te niedociągnięcia.
Mimo wszystko jednak, polecam sznureczek, który można wykorzystać również do makramy. W sklepiku dostępna jest już spora gama kolorystyczna jak i rozmiarówka.
Co tam jeszcze u mnie na tapecie? Kilka pomysłów i wciąż uciążliwy brak czasu. Chwilowo wykończyły się śnieżynki. Gdyby ktoś chętny to zapraszam



środa, 1 października 2014

Tradycyjnie wcięło mi cały wrzesień, ale jestem. Powoli mam nadzieję na częstsze bywanie w wirtualnym świecie, chociaż sami wiecie jak trudno czasem go połączyć z tym rzeczywistym. Publikując ostatni post było jeszcze lato. Teraz mamy już jesień, na szczęście taką jak lubię- ciepłą, kolorową, mglistą. Oby jak najpóźniej przybrała deszczową, ponurą szatę.
Nieliczne wieczory kiedy nie leciałam na pysk wypełniały mi robótki. Nie ma ich wiele, choć pomysłów tyle, że życia chyba braknie. Póki co kolejny muszelkowy twór. Jeszcze jeden muszę zrobić w bieli bo już wspominałam, ze moje dziewuchy bardzo zainteresowane grzejoszyjami



No i jak już jesień to i śnieżynki trzeba robić. Widzę, że u koleżanek już od dawna ozdoby świąteczne. U mnie dopiero kupka nieszczęścia czeka na ostatnie szlify



Tymczasem pozdrawiam i zmykam na wieczorną, ciepłą herbatkę
Buziaki

piątek, 29 sierpnia 2014

Kołnierzyk frywolitkowy

Kołnierzyk w czerni wykonany na podstawie wzoru Renulka. 


Bardzo ładnie się układa, jest z troszkę grubszej nici, więc dość ,,mięsisty".

środa, 20 sierpnia 2014

Wyhodowałam jajo

Wiatr pizga, że wytrzymać się nie da. Z moją głową zawsze przy takiej aurze dzieje się coś nie dobrego. Nie dość, że durna boli to jeszcze pomysły do niej dziwne przychodzą. No taka przypadłość niewdzięczna. W ogóle wydaje mi się, że nawet maluchy jakieś poirytowane i wkurzone. No nic nie pasuje. Nawet to co na chwilę pasuje, to tylko na chwilę. Zwariować przez duże Z normalnie. Miałam zasiąść przy czółenkach, od rana aż supełek zawiązałam .
No ale jak się już nic nie robi po mojemu to proszę :

Otóż z tej pizgawy to sobie jajo wyhodowałam, a co! 
Malizna sobie krążyła wokół tematu zlodowaceń, temperatur, lodu i tego czego Matka nie cierpi najbardziej. Zimy, proszę państwa, zimy! No i żeby jakoś dziecięciu temat przybliżyć, unaocznić, przedstawić, nalała trochę wody do balonika i na noc wrzuciła do zamrażary.
No jakbym wiedziała, że dziś będziemy potrzebować jakiś atrakcji, zastępujących ogrodowe szaleństwa. Więc rozebraliśmy lód z balonika- fajnie się to robiło, a jeszcze fajniej było zobaczyć strukturę lodu- taka delikatna, gładka powierzchnia ale oberwać to bym tym nie chciała :P
No i się zaczęło- mały wykład, a potem cuda panie! Polewanie barwnikami, nasłuchiwanie jak strzela przy pękaniu. Zbieranie topniejącej warstwy, oglądanie uwięzionych pęcherzyków, sprawdzanie masy... No co tu dużo gadać- dziecko miałam z bani na dłuższy czas. 




Dla mnie najfajniejszy był efekt jaja  ale Malizna chłonęła wszystko. 
Do zabawy potrzebujemy właściwie tylko balonik, wszystko inne się znajdzie. Rękawiczki też nie są konieczne, na zdjęciach są prezentowane tylko dlatego, że mała uznała, że naukowcy takowe mają i bez tego obserwacje mogą być niepełne. Gwarantowana zabawa przez dłuższy czas- rozmrażanie takiej kuli trochę trwa i co jakiś czas widać coś ciekawego.
A każdy kto się spodziewał zastać tu jajo dinozaura, bądź magiczną kulę- wybaczcie, aż tak mnie jeszcze łeb nie boli, może przy następnej wichurze....