No ale jak się już nic nie robi po mojemu to proszę :
Otóż z tej pizgawy to sobie jajo wyhodowałam, a co!
Malizna sobie krążyła wokół tematu zlodowaceń, temperatur, lodu i tego czego Matka nie cierpi najbardziej. Zimy, proszę państwa, zimy! No i żeby jakoś dziecięciu temat przybliżyć, unaocznić, przedstawić, nalała trochę wody do balonika i na noc wrzuciła do zamrażary.
No jakbym wiedziała, że dziś będziemy potrzebować jakiś atrakcji, zastępujących ogrodowe szaleństwa. Więc rozebraliśmy lód z balonika- fajnie się to robiło, a jeszcze fajniej było zobaczyć strukturę lodu- taka delikatna, gładka powierzchnia ale oberwać to bym tym nie chciała :P
No i się zaczęło- mały wykład, a potem cuda panie! Polewanie barwnikami, nasłuchiwanie jak strzela przy pękaniu. Zbieranie topniejącej warstwy, oglądanie uwięzionych pęcherzyków, sprawdzanie masy... No co tu dużo gadać- dziecko miałam z bani na dłuższy czas.
Do zabawy potrzebujemy właściwie tylko balonik, wszystko inne się znajdzie. Rękawiczki też nie są konieczne, na zdjęciach są prezentowane tylko dlatego, że mała uznała, że naukowcy takowe mają i bez tego obserwacje mogą być niepełne. Gwarantowana zabawa przez dłuższy czas- rozmrażanie takiej kuli trochę trwa i co jakiś czas widać coś ciekawego.
A każdy kto się spodziewał zastać tu jajo dinozaura, bądź magiczną kulę- wybaczcie, aż tak mnie jeszcze łeb nie boli, może przy następnej wichurze....
Kapitalny pomysł i wykonanie :)
OdpowiedzUsuńmoja mała nie pobawiłaby sie takim zlodowaciałym jajem- nie znosi zimy taka jak jej rodzicielka:( bu, aż mnie oczepiało:)
OdpowiedzUsuńza to jak robiłam pierogi wystarczyło dąc jej wałek i kawałek ciasta i miałam spokój na godzinę minimum:) teraz już zaczyna lepić ze mną to mnie aż skręca:)
No ja też właśnie drżę na samą myśl o o zimie, ale jak widać dziecko trochę insze, albo po prostu ciekawość większa;) A pierogi taaak, też pomaga, właściwie to ciągle pomaga, wszędzie jej pełno i wszystko musi dotknąć :D
UsuńAle fajny pomysł, muszę go wypróbować z moim synkiem- dzięki Asiu i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziecie się bawić równie dobrze jak my :)
Usuńzadowolenie - bezcenne
OdpowiedzUsuńTak zdobyte doświadczenie i co by tu nie powiedzieć wiedza, zostaje na dłużej. Moje latorośle już duże, ale na zimę Młody też ponalewał wody do balonów, dodawał barwniki i wystawiał przed dom wzdłuż chodnika jako ozdoba. Ze sporym zainteresowaniem rozważał też dlaczego w niektórych pozostały puste środki. Jak widać głód wiedzy i doświadczeń nie przechodzi z wiekiem, ale to chyba dobrze. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńO, też fajny pomysł, żeby wykorzystać, a radocha oglądania i badania na dłużej :)
UsuńRównież cieplutko pozdrawiam :)
Dla dzieciaków cudny pomysł!:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńFajny pomysł. Cały blog bardzo ciekawy i kreatywny, spod Twoich rąk śliczności wychodzą :) Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam w moje skromne blogowe progi :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, miło Cię gościć. Mam nadzieję, że zostaniesz dłużej :)
OdpowiedzUsuń