czwartek, 31 lipca 2014

Kto się bawi pogodą? Niesłychane, żeby takie gwałtowne sensacje się działy. Upały są fajne, z miłym, krótkotrwałym, burzowym przerywnikiem - jeszcze fajniejsze. Ale litości, żeby się obudzić rano i odnotować ponad 10 stopni w dół to ja przepraszam bardzo, ale dla mnie to jest po prostu... zimno, no! Mam nadzieję, że to jednak chwilowo bo jeszcze bym się chciała troszeczkę pogrzać...
Moje robótki są w fazie zaczynania i lądowania w kącie. Tak mam, więc proszę cierpliwie czekać bo ja się już w jesienno- zimowe klimaty zaczynam pakować
A dziś taki skromny komplecik frywolitkowy



Czas. który mam w większości poświęcany jest Elfikowi. Panowie i Panie, właśnie skończyłem pół roku i po mistrzowsku potrafię oderwać mamę od każdej czynności




poniedziałek, 7 lipca 2014

Nie tylko biedronka nie ma ogonka

Malizna uwielbia Hello Kitty i zapragnęła wydzierganej przytulanki. No cóż, szydełko mnie jednak nie lubi, zawsze jakiś psikus mi zmaluje. Nie obyło się bez problemu, ale jak ktoś jest kombinatorem to zawsze jakoś wybrnie. Czasem lepiej, czasem gorzej. Schemacik miałam na oku już wcześniej. Znalazłam go u Kasi .
Fajnie objaśniony, same półsłupki, pfi, tylko zrobić. Poszła głowa, potem miały być łapki ale ten, no....No nie szło. Spędziłam cały wieczór na przeliczaniu, próbowaniu i pruciu. W końcu wzięłam się za tułów, a w międzyczasie poprosiłam Kasię o wsparcie, mając nadzieję, że udzieli mi rady. Oczywiście Kasia bardzo szybko odpisała ku mojemu zdziwieniu bo wiem, że jest bardzo zajęta. Cierpliwie wytłumaczyła i wyszło tak jak myślałam- rozwiązanie tak proste, że aż banalne. Chichocząc i nie dowierzając, kręcąc głową nad swoim gapiostwem wyszły i łapki. Potem cały zestaw co był potrzebny leżał sobie na stole jak nie przymierzając części ciała i tak sobie krytycznie spojrzałam i już wiedziałam, że będzie znowu bolało.
Tym bardziej, że Elfik domagał się co chwilę czegoś złośliwiec jeden, a ja już, teraz, natychmiast chciałam skończyć i już! No ale odczekałam, zasiadłam i zaczęłam od uszu. Mój bosiu, w ogóle nie podobne przecież! I ogonek! Nie zapomnieć o ogonku, ale zaraz, zaraz, czy on właściwie powinien być pod sukienką? Czy już później, na? Hm, dziwne. Schemat znowu zrobił się zaczarowany i nieczytelny, Kasia też nic o tym nie wspomniała, ale dobra. Najpierw pyszczek...Szyłam, prułam....No dobra, z grubsza podobna do....dalekiej kuzynki wspomnianego kotka! Ale co tam! Dobrze szło, kończyny, kiecusia, elegancja i kwiaty....
Malizna ,,jestem z ciebie dumna mamusiu", a najstarsze diablę, myk zerka pod sukienkę i z satysfakcją ,,nie ma ogonka!" No kurdeś! No faktycznie nie ma! Ale jakoś na tej sukience słabo mi pasował, a po co pod sukienką, skoro i tak nie widać, hę?
No to i zostało.
Najważniejsze, że Malizna zatargała sobie do łóżka co jest oznaką wielkiego uwielbienia.
Ufff, poszło. Teraz tylko się przekonałam, że baaardzo potrzebuję intensywnego przeszkolenia z szydełkowania bo co baboli narobiłam to moje!


Sesja tylko z Malizną bo nie wypuszcza z łapek
A tu jeszcze nowy pomocnik- już się łajzolek do nitek przymierza i nie wiem czy mi się to podoba
Ale jak się złościć?

Na dziś to tyle w temacie kotów :D
I jeszcze raz bardzo dziękuję Ci Kasiu!