Fajnie objaśniony, same półsłupki, pfi, tylko zrobić. Poszła głowa, potem miały być łapki ale ten, no....No nie szło. Spędziłam cały wieczór na przeliczaniu, próbowaniu i pruciu. W końcu wzięłam się za tułów, a w międzyczasie poprosiłam Kasię o wsparcie, mając nadzieję, że udzieli mi rady. Oczywiście Kasia bardzo szybko odpisała ku mojemu zdziwieniu bo wiem, że jest bardzo zajęta. Cierpliwie wytłumaczyła i wyszło tak jak myślałam- rozwiązanie tak proste, że aż banalne. Chichocząc i nie dowierzając, kręcąc głową nad swoim gapiostwem wyszły i łapki. Potem cały zestaw co był potrzebny leżał sobie na stole jak nie przymierzając części ciała i tak sobie krytycznie spojrzałam i już wiedziałam, że będzie znowu bolało.
Tym bardziej, że Elfik domagał się co chwilę czegoś złośliwiec jeden, a ja już, teraz, natychmiast chciałam skończyć i już! No ale odczekałam, zasiadłam i zaczęłam od uszu. Mój bosiu, w ogóle nie podobne przecież! I ogonek! Nie zapomnieć o ogonku, ale zaraz, zaraz, czy on właściwie powinien być pod sukienką? Czy już później, na? Hm, dziwne. Schemat znowu zrobił się zaczarowany i nieczytelny, Kasia też nic o tym nie wspomniała, ale dobra. Najpierw pyszczek...Szyłam, prułam....No dobra, z grubsza podobna do....dalekiej kuzynki wspomnianego kotka! Ale co tam! Dobrze szło, kończyny, kiecusia, elegancja i kwiaty....
Malizna ,,jestem z ciebie dumna mamusiu", a najstarsze diablę, myk zerka pod sukienkę i z satysfakcją ,,nie ma ogonka!" No kurdeś! No faktycznie nie ma! Ale jakoś na tej sukience słabo mi pasował, a po co pod sukienką, skoro i tak nie widać, hę?
No to i zostało.
Najważniejsze, że Malizna zatargała sobie do łóżka co jest oznaką wielkiego uwielbienia.
Ufff, poszło. Teraz tylko się przekonałam, że baaardzo potrzebuję intensywnego przeszkolenia z szydełkowania bo co baboli narobiłam to moje!
A tu jeszcze nowy pomocnik- już się łajzolek do nitek przymierza i nie wiem czy mi się to podoba
Ale jak się złościć?
Na dziś to tyle w temacie kotów :D
I jeszcze raz bardzo dziękuję Ci Kasiu!
i takie maskotki są najukochańsze!! ja w ubiegłym roku robiła breloczki z hello kitty i mała przez cały rok szkolny szła z nimi do szkoły:)
OdpowiedzUsuńE tam,przesadzasz. Dobrze wyszlo! Najwazniejsze,ze Mala zadowolona:)
OdpowiedzUsuńTeż chcę taką :D
OdpowiedzUsuńTa jest oryginalna, dlatego ładniejsza niż zwykła Hello Kitty !
Dawno mnie nie było, to sobie poczytałam i pooglądałam hurtem aż od Wielkiej Nocy:)) Wszystko piękne, Faktycznie urosło nowe pokolenie a jakie piękne i uzdolnione - gratulacje! Malizna z maskotką przesłodka- cudowności.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
No, no.... mamusiu, zapunktowałaś u dziecięcia. A praca , jak dla mnie rewelacyjna. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńTo kocie przymierzanie się pięknie zakamuflowane. Całkiem jakby spał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam