Znowu nie było mnie i nie było ale cóż- najpierw święta, sylwek, potem wywalenie z sieci bo dostawca nawalił, no i coraz bardziej intensywne odliczanie do godziny ,,0", która już nie długo. Ale pomimo ciągłego uważania na siebie i tak są jakieś mniejsze bądź większe zajęcia, a kiedy jeszcze mam siły uczę się dalej machania szydełkiem. Co jest w tym najgorsze? Moc pomysłów, a nici kończą się szybko... Ale nie zrażam się, powolutku testuję swoje umiejętności
Tutaj zamotek- wcale nie na szydełku żeby było przewrotnie. Zaplata się pętelki na palcach, ale mnie palce szybko się niestety męczyły...
Pierwsze podejście do ściągacza- miał być komin, jest raczej kominek- zaplątałam się w nim za bardzo i nie wyszedł jak chciałam
A na deserek jeszcze grubaśna bransoleta ze wzorkiem na życzenie- co prawda Średnia miała pomóc w nawlekaniu, a ja miałam tylko przerobić, ale skoro matka leży i się byczy to czymś ręce zająć musiała...
Nie ma do czego się przyczepić - wszystko jest ok! Pięknie wyszło.
OdpowiedzUsuńTa bransoletka jest po prostu świetna!
OdpowiedzUsuń