Jednych powożono...
...inni sami powozili...
...a co niektórych trzeba było przeganiać gdy przemykali roznosząc to, co udało się złożyć na stertę...
....a w domu kłębuszki nawleczone, gotowe, tylko przerobić... Ech czasu na wszystko brakuje... No chyba żeby tak nocą, ale ileż ich można zarywać?
Też kocham fiołki, w dzieciństwie zrywałyśmy je w starym zapuszczonym parku. Oprócz zwykłych fioletowych rosły i rosną nadal, białe fiołki, ale białe nie pachną:)).
OdpowiedzUsuńMaluszek cudny:)) Pozdrawiam.
Nie miałam pojęcia o białych :D
UsuńBiałe fiołki, są w "mniejszości". Od zawsze rosły w starym pałacowym parku, w miejscu mojego dzieciństwa. Stamtąd je przywiozłam. Zajrzyj do mnie, właśnie wstawiłam zdjęcia, między innymi - tych białych.
UsuńMiłego dnia
Hej,Asiu:
OdpowiedzUsuńFajnie,ze juz moglas zaczac dzialac w ogrodzie.
U nas jeszcze resztki sniegu i niewiele sie ma ku wiosnie.
Jakies krokusiki mam kolo domu zolte i fioletowe,ale malo.
jednakze juz jest wyraznie cieplej i sniegu ubywa co dzien.
Mam nadzieje,ze i ja pewnego dnia wyjde do ogrodka.
Widze,ze koralikowanie juz przyszykowane.
Pewnie zrobisz jakies piekne,letnie bransoletki:-)
-Usciski-
-Halinka-
Ładne zdjęcia! :) Fiołeczki są śliczne! Chciałabym mieć kiedyś chociaż mały ogródek :) Fajne kolorki koralików i kordonków! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńElfik śliczny!(gratulacje! -teraz rozumiem Twój brak snu!;P)
OdpowiedzUsuńI podziwiam prace -ja nie mam zdolności w tym kierunku!;)
aż żal;/