Urok nie przespanych nocy oczywiście. Małemu spodobało się budzenie Mamy i już. Dzisiaj jeszcze się gorączka przyplątała więc mam siłkę- podrzucanie 10 kg może zrobić dobrze moim bicepsom.
Trzeba jednak pokazać, że w tym szaleństwie coś powstaje, choć mozolnie.
Zima się zbliża, tfu, tfu... Istnieje możliwość nadejścia zimy więc postanowiłam poznać tajniki tworzenia czapeczek. O ludzie ile ja się naprułam! Powstał kapelusik dla mojej damy.
Nie chciało się zrobić jak chciałam- a to za mały, a to za ciasny, a ja jeszcze nie bardzo wiem gdzie sobie mogę wzór modyfikować więc cierpliwie próbowałam ku uciesze młodzieży. Teraz jak chcą się pośmiać to pytają ,,mamo, a zrobisz mi czapkę?" Takie te moje Szarańczaki dowcipne.
Jak widać na fotce, kapelutek jeszcze za duży, ale coś załapałam jak to technicznie wygląda. Robiłam Bravo Color, szydełkiem 3mm.
Dalej zamówienie dla Malizny, kolejna czapeczka. Trzymałam się sztywno wytycznych i pomimo, że gdzieś wyczytałam, że czapka robiona półsłupkami wychodzi dość sztywna to ja jak ten osiołek musiałam się zaprzeć. A, że ja do tego również dość ścisło szydełkuję to wyszła mi....hmm...Przyłbica? Normalnie nie da się nosić bo Mała wygląda jak ubogi giermek

Normalnie idzie do prucia, a ja próbuję inaczej. nie poddam się tak łatwo, o nie.
Jakby kto potrzebował przyłbicy to ja chętnie wydziergam