poniedziałek, 10 marca 2014

Wspomnienie niedzieli

Elfik miał wczoraj dobry dzień, dzięki czemu mogłam więcej czasu poświęcić Maliźnie, która nudzi się okropnie przechodząc ospę. Mogłam też obejrzeć film z Młodym - obiecałam nie wiem kiedy, aż wstyd... Na seans wybraliśmy  ,,Władcę Pierścieni", często do niego wracamy, jest jednym z moich ulubionych filmów. Zakochałam się w tej historii już w momencie przeczytania książki, a film niezmiennie mnie wzrusza. Jest taka scena  gdy Drużyna ma przejść pod górami Morii i próbują otworzyć wrota. Komentarz Młodego ,,Ej no, ktoś zmienił hasło?!" Ech ten umysł komputerowca
W gruncie rzeczy nie jest łatwo wygospodarować więcej czasu na swoje dłubanie, ale coś tam udaje mi się z doskoku...Tak jak pisanie tego posta- trwa od rana, może uda mi się przed zmrokiem skończyć...
 Znowu skromnie- obróżka dla córy i cd. kolczyków





No więc uda się opublikować wcześniej niż zakładałam. Sukces!
Pozdrawiam Was mocno już wiosennie

poniedziałek, 17 lutego 2014

Kolorowo, frywolitkowo

Chłód jeszcze na dworze ale słońce każe już tęsknić za wiosną. Chyba stąd kolorki nitek, których użyłam do kolczyków.

I jeszcze pierścionki dla moich nastek


Serdecznie Wam dziękuję za przemiłe komentarze pod ostatnim wpisem :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Oto jestem

Elfik przywitał świat 28 stycznia, krótko po północy
Okryty kocykiem, który dziergałam, żeby zdążyć na czas. Wyszedł trochę za krótki bo jednak nie zdążyłam ale na razie jest w sam raz. Zawsze mogę go powiększyć. Buziolce dla zaglądających

piątek, 24 stycznia 2014

Tik-tak

Czas tyka, czekam na nadejście wielkiej chwili kiedy to przywitam Małego i wymyśliłam sobie taki oto zegar. Co prawda troszkę jest tu potknięć ale wzór powstawał całkowicie spontanicznie i nie wszędzie udało się go dopracować. Ale czas odmierza dobrze

piątek, 10 stycznia 2014

Od nowa

Znowu nie było mnie i nie było ale cóż- najpierw święta, sylwek, potem wywalenie z sieci bo dostawca nawalił, no i coraz bardziej intensywne odliczanie do godziny ,,0", która już nie długo. Ale pomimo ciągłego uważania na siebie i tak są jakieś mniejsze bądź większe zajęcia, a kiedy jeszcze mam siły uczę się dalej machania szydełkiem. Co jest w tym najgorsze? Moc pomysłów, a nici kończą się szybko... Ale nie zrażam się, powolutku testuję swoje umiejętności

Tutaj zamotek- wcale nie na szydełku żeby było przewrotnie. Zaplata się pętelki na palcach, ale mnie palce szybko się niestety męczyły...
Pierwsze podejście do ściągacza- miał być komin, jest raczej kominek- zaplątałam się w nim za bardzo i nie wyszedł jak chciałam
A na deserek jeszcze grubaśna bransoleta ze wzorkiem na życzenie- co prawda Średnia miała pomóc w nawlekaniu, a ja miałam tylko przerobić, ale skoro matka leży i się byczy to czymś ręce zająć musiała...

piątek, 13 grudnia 2013

Przedświąteczne różności

Powolutku tworzymy sobie ozdoby, dzieciaki szaleją z bombkami, łańcuchami i czasem zadziwiają własnymi pomysłami. Zdjęć nie wiele i to nie najlepsze, chwilowo musicie mi to wybaczyć ;)

Ubrałam kilka bombeczek- pomysły na wzorki po części moje, po części podpatrzone u Renulka
Wianuszek z którym się zmierzyłam po raz pierwszy. Inspiracją do niego, jak i do choinek wcześniej pokazywanych był oczywiście cudowny blog Ani
Skromny stroiczek ze złoconych orzechów
To już dzieło Średniej- sama ambitnie wykonała projekt, wycięła szablon, upiekła, skleiła i ozdobiła i podoba mi się :D
A Malizna zagarnęła pierniczki i pracowicie przykolorowała ;) Zrobić jej zdjęcie, żeby przez chwilę się nie ruszała graniczy z cudem :P

sobota, 23 listopada 2013

To samo ale i debiut

No więc u mnie nadal śnieżynkowo i bombkowo i ogólnie świąteczne ozdoby lecą, o takie



Na ostatniej fotce bombka prawie w całości wykonana małymi łapkami Malizny :)
A odnośnie debiutu- otóż w końcu wzięłam w końcu to nieszczęsne szydełko i wydziergałam opaskę bo dziewczę truło i truło. I co? Jakoś poszło. Tyle, że teraz starsze laski też chcą, ot będzie trzeba dalej dłubać....

No nie jest zjawiskowo, ale i tak dumnam z siebie :P

poniedziałek, 11 listopada 2013

W przerwie...

W przerwie od produkowania kolejnych śnieżynek zdarza mi się ostatnio pobawić innymi technikami. Po raz pierwszy spróbowałam bombek- karczochów i mniej więcej tak wyglądają, mocno jeszcze niedoskonałe.


Są bardzo materiało i czasożerne, ale również wciągają, więc i moje dziewczyny zmierzyły się z tematem i udało im się poradzić wcale nie gorzej od mamy

Dawno nie pokazywałam też nic biżuteryjnego. Trochę dlatego, że niewiele mogę teraz usiedzieć przy biurku, a pomysły które czekają na realizację niestety wymagają sporo czasu. Trochę dlatego, że pomimo pozornego posiadania czasu to i tak jakoś ten czas mi strasznie szybko ucieka. A trochę dlatego, że znowu mnie porywa w inne techniki i pomysły, które powolutku staram się realizować. No i czasem czas na chwalenie jest baaardzo spóźniony z powodu mojej szczerej niechęci do robienia zdjęć. Tak było np. z tym wisiorkiem, który powstał jeszcze chyba w maju- o zgrozo!

I podobnie było ze sznurami koralikowymi- nie zliczę prób, kiedy podchodziłam do nich jak pies do jeża. Ale w końcu leżąc wygodnie wsparta na podusi mogłam dłubać i pruć, próbować i pruć, aż w końcu się udało! Pierwsze moje potworki w większości zagarnęły moje dziewczyny 
....ale idąc za ciosem w pocie czoła zmierzyłam się też z ukośnikiem. I tego nie oddałam! Jest mój, o!
  

Kilkakrotnie był już poruszany temat moich zdolności szydełkowych- otóż nie mam żadnych. Te prace są pierwszą próbą ujarzmienia tej techniki  i znając siebie - sama się boję w którą stronę to pójdzie

sobota, 19 października 2013

Trochę świątecznie i konik

Na warsztacie głównie świąteczne ozdoby, np. takie o:
Wzory ściągnięte dawno temu z różnych stron z internetu.
Dla mojej siostry, niepoprawnej fascynatki koni zrobiłam taki drobiażdżek. Bardzo jej się spodobał co ucieszyło mnie najbardziej


poniedziałek, 14 października 2013

sobota, 14 września 2013

Z nadejściem jesieni, rozpoczął się i rok szkolny- wywiadówki odbębnione, poranki wróciły do normalnego trybu i powinnam wrócić do swoich robótek...No tak powinnam, ale pomimo tego, że więcej czasu odpoczywam i coś tam dłubię to wciąż nie ma czym się chwalić. A to mi coś nie wyszło jak chciałam, a to znowu brakuje mi wykończenia, a to znowu fot nie chce się zrobić przy tym świetle...No i tak mija ten czas, a na blogu pajęczyny trzeba będzie wymiatać...Mówię Wam, stan odmienny robi dziwne rzeczy z człowiekiem
Pamiętam, że jeszcze w czerwcu obiecałam pokazać wykończoną i trochę też wymęczoną serwetkę wg Renulka. Serweta już od dawna leży na stole- bądź na szafce gdzie jest bezpiecznie oddalona od pewnych lepkich łapek...Czas na odsłonę




 Oprócz tej, dość sporej pracy, powstała jeszcze mniejsza. Wzór pochodzi z gazetki ,,moje robótki"

I miałam nietypową prośbę od koleżanki Drugiej- przyniosła mi w garści rozsypane koraliki żeby coś z tego zrobić. Dołożyłam troszkę drobiazgu od siebie i już- wyglądała tak

 No i w końcu, w końcu! Bo zabierałam się za to od kiedy Kama na swoim blogu pochwaliła ten przepis. Proste, szybkie, a przekąska dla łasuchów na zawołanie. Tym bardziej, że ostatnie jabłuszka jeszcze możemy wykorzystać. Tak wyglądały moje Lwie Paszcze

 A teraz już zmykam- kocyk i herbatka oraz zalegające lekturki
Zdrówka Wam życzę bo u mnie niestety sezon wirusowy rozpoczęła Malizna