wtorek, 6 października 2015

Cieplejsze

Tym razem na szydełku Everyday Big- moja ulubiona, gruba i cieplutka. Trochę nadwyrężyłam sobie nadgarstek ale są kolejne czapy. Do znudzenia. Ale taki mamy klimat, że czapy potrzebne
























czwartek, 1 października 2015

Czapką w jesień

Wpadłam w wir czapkowania. Chłody wkradają się do domu i wieczory zakutane w kocyk, ogrzane herbatką sprzyjają takim udziergom.
























Wszystkie czapuchy z zapasów ,,kotka". Jeszcze trochę zostało więc uciekam i pozdrawiam Was gorąco 

czwartek, 17 września 2015

To już ten czas...

...kiedy na waszych blogach widzę już świąteczne ozdoby, a ja jeszcze żyję latem. Normalka. Ale cóż zrobić, że tak mam. Mimo wszystko jednak, kiedy nagle dzień kończy się chłodnym już wieczorem, a poranki nie zachęcają do biegania boso, trzeba pomyśleć o tym nieuchronnym. No i tak, powoli zaczynam czapkowanie....
Chociaż wcale, ale to wcale mi się nie podoba.

















Komplecik dla Malizny. Włóczka Diane, bardzo mięciutki, delikatny akryl. Kolor szary 058, kolor różowy 070. Szydełko 4 i 6 mm









I kotek dla Elfika z.... kotka Użyłam szydełka 3,5mm

wtorek, 8 września 2015

Co by tu znowu

Tak sobie myślę co wam napisać.... Na pogodę narzekać nie będę, deszcz potrzebny, choć ten chłód mógłby jeszcze poczekać. Na sytuację z imigrantami, na nerwy, które ostatnio mam na politykę.... E, mam dosyć. Nie będę w to brnąć. Lato się chyli ku końcowi więc chwycę może więcej robótek. Może będzie w końcu więcej prac do pokazania....
Póki co pierwsza sukienusia z Baby Cotton. Malizna nie mogła się doczekać debiutu.













Próby ogarnięcia filetu po swojemu. Trochę przerabiałam wzór i mierzyłam się z materią. Póki co wiszą sobie nad łóżeczkiem Elfika ale chyba pomyślę nad fajnymi ramkami. Specjalistki wypatrzą gdzie mi się brzeg pokiepścił ale rozszerzanie baaaardzo opornie mi idzie. Za nic nie chce równać. Myślę, że z czasem ogarnę.




A ogólnie to będzie mi brakować tych naszych szwędów i wiecznego przebywania w ogrodzie, na polach i łąkach. Jesień kochani jak nic.....



poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Filet skończony

....a raczej wymęczony chyba. Zważając, że dłubałam przy nim jakieś dobre 3 miesiące. Ale przygodowo było- leciał w kąt jak się pomysliłam, dwa razy dokupywałam kordonek, a prucie było rekordowe. Atmosfera sięgneła zenitu jak musiałam spruć siedem, SIEDEM rzędów zanim się pokapowałam, że zgubiłam jedną krateczkę...Ale jak już w końcu doszłam do końca to poczułam się okropnie bezczynna. Duży projekt w kącie to jednak jest mobilizująca sprawa
W sumie zużyłam coś około 4 moteczków Maxi. Dzięuję Agatce z pasmanterii WYDZIERGANA za ściąganie specjalnie tego koloru
Kochani oto mój pierwszy filecik, bagatelka 96cm średnicy.







środa, 5 sierpnia 2015

Kwiatuszek

Moi kochani, elementy z poprzedniego posta zostały już zszyte. Jakoś mam wrażenie, że coś poknociłam, ale Malizna ma nowego przyjaciela....Eeee, sorry. Okazało się, że to przyjaciółka o imieniu Kwiatuszek....





















Bez wsakzówek Asi z bloga Po kimś to mam nie dokonałabym tego wyczynu. Dziękuję Asiu.

piątek, 31 lipca 2015

Wspomnienie lipca

Wczoraj rano zrobiło się smutno. Otworzyłam drzwi i do domu wdarł się chłodny zapach jesieni. Całą sobą się zbuntowałam bo to przecież środek lata! Cały dzień był później wietrzny i mało atrakcujny. Pomimo tego, że większość czasu spędzamy na powietrzu to jakoś mało nam tego ciepła i słodkiego zapachu. Ech, mam nadzieję, że jednak jeszcze troszkę się pogrzejemy, chociaż i na waszych blogach widać znaki, że jesień przyjdzie prędko.
Póki co staramy się łapać każdą chwilę. Powoli idą robótki


Póki co to tylko wieczorem, mozolnie chowam niteczki. Co powstanie, zdradzę jak skończę, co może potrwać




Kilka lat temu dostałam od Mamity nasionka hibiskusa. Oj długą drogę ze mną przeszły zanim zakwitły. W tamtym roku nieśmiało próbowały, za to już w tym, dosyć ładnie obsypały się kwieciem. Cieszę się tym bardziej, że są dwa krzaczki i oba mają różne kolorki.



Było też trochę zabaw dla małych i dużych. Trochę poważnych i trochę tych mniej poważnych.


I wekowanie przy zmiennej aurze...
I tyle. Bo było tak intensywnie, że nie było kiedy biegać z aparatem...

wtorek, 28 lipca 2015

Wakacyjnie

Witajcie serdecznie na półmetku wakacji. Zaglądam do Was w miarę możliwości ale póki co wciąż roboty po pas- ogród, trochę remontu i nie wiedzieć kiedy kończę kolejny dzień. Znacie to z pewnością.
Jakiś czas nie było u mnie biżuterii więc dziś zaległości- kolia na życzenie (wzór już znany ale inna kolorystyka) i cukiereczek dla mojej Malizny.
Zostawiam Was z fotkami i cieplutko pozdrawiam